Oslo, Karl Johans gate |
będę i szanował,
lecz nie wymagaj
abym też miłował.
Cóż że dosiadasz
okrakiem mej twarzy,
lecz nie osiodłasz,
wędzidła nie wrazisz.
Nie jesteś panią,
ni ja jakim panem,
a i tak daję
więcej niż dostaję.
Milisz się, łasisz,
czujesz pożądana,
wchodzę jak w sukę,
klęcząc na kolanach.
Po psiemu chłepczę
twe płatki urocze,
znowu dochodzisz,
trzęsiesz się, dygoczesz.
Potem odwracasz,
pieścidełka chwytasz,
ssiesz, oblizujesz,
chcesz tego, nie pytasz.
Usta wczepiłaś,
nacierasz ogniście,
ciągniesz i struga
wytryska perliście.
Chlapie na język,
spływa gładko gardłem,
zewrzyjmy wargi,
podzielmy się jadłem.
Na koń i jazda,
rączo, bez uprzęży,
na oklep, żywo,
póki rumak pręży.
Biegun spieniony,
bez tchu amazonka,
spać będą błogo
do białego dzionka.
Pieszczoty łakniesz,
pragniesz bym całował,
lecz nie wymagaj
abym Cię miłował.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz