chociaż jesteś piękna,
za Tobą, ale inną,
poszedłbym do piekła.
Teraz jednak nie pójdę,
bo cóż Cię odmieni,
kto władny w lubą kraskę
zmyślną srokę zmienić.
Czar spłukał deszcz rzęsisty
prosto w rynsztok wartki,
urok pękł, tuszem zbrukał
nieskalane kartki.
Dżinn wrócił do butelki,
zapadł w sen kojący,
stuletni, o tej innej
śnić będzie, niechcący.
Lecz co się ptaszyn czepiać,
smutki w flaszce topić,
każda zdatna na głowę
lub rękę narobić.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz