Blog nie dla wrażliwców, zawiera gorszące treści, rozum ich nie ogarnia, sedno się w dupie mieści.

piątek, 4 marca 2016

Przyszedł mój czas


Całe miesiące załamana i przybita,
uśmiech przykrywką, i nie dzieje dobrze się,
porannej kawy nie mam nawet z kim się napić,
i nikt mi pleców nie umyje, o czym śnię.

Miłości brak mi szczerej, życie w ciągłym biegu,
żeby przytulić kogoś, lub nakrzyczeć nieco,
czuję się taka stara, pusta, odrzucona,
lecz Bóg dał dziecko, które moją jest fortecą.

Tuli się ufnie do mnie, słodkie me kochanie,
ja do poduszki płaczę, żalę się nad sobą,
zakompleksiona cała i niepewna siebie,
na zdrowiu podupadłam toczona chorobą.

Pech prześladuje mnie w miłości, jak zaraza,
nie umiem ująć tego w słowa, nie potrafię,
co teraz będzie z nami, ze mną, z moim synkiem,
czy szczęście się uśmiechnie do nas, tym się trapię.

Zamknięta w sobie, pusta w środku, niekompletna,
zrezygnowana, krok za krokiem całe dnie
jak cień się snuję, wycofuję, prę do tyłu,
a miałam tyle werwy, nim dopadło mnie.

Zły czas osaczył i upadłam na kolana,
wszystko co dotąd obróciło się nie tak,
sił mi brakuje, by się podnieść jakoś sama,
żyć mi się nie chce, jestem nudna, że aż strach.

Codzienna rzeczywistość skałą mnie przygniata,
a taka piękna była przecież w oczach mych,
wszystko przede mną było, jakże mam rozmawiać,
nie dzwoń więc do mnie, bo opadłam całkiem z sił.

Nikt mnie nie widzi, tak jak ja bym tego chciała,
całą energię spalam w pracy w ciągu dnia,
ledwo co synka utuliłam na dobranoc,
nich śpi spokojnie, moja miłość i mój skarb.

Przepraszam bardzo, że się ledwo co odzywam,
tak do mnie nie pisz, nie wiesz jak mi strasznie ciężko,
muszę być twarda, dylematom stawić czoła,
jak mam rozmawiać, kiedy moje życie klęską.

Trzeba mi czasu, choć to wszystko nie w porządku,
wracam do domu i zalewam łzami się,
muszę do siebie dojść, by zebrać jakoś myśli,
jak mówić z tobą, kiedy w środku cała drżę.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz