Blog nie dla wrażliwców, zawiera gorszące treści, rozum ich nie ogarnia, sedno się w dupie mieści.

niedziela, 8 grudnia 2013

Jestem motylem - na dwa instrumenty: dmuchany i dęty



Mmm...lekkie, zwiewne, powabne, cuuudowne :)

maszkar :
To tylko dzięki pewnej cudownej Damie, której wiersze są dla mnie ideałem zwiewności i powabu. Dzyń, dzyń.

Owa dama głowę pochyla
i skromnie oczy spuszcza,
swoje ciepłe myśli
ku Tobie, Panie, dopuszcza.

maszkar :
Oczy skromniutko spuszczasz,
opuść i majteczki,
myśli ku mnie dopuszczasz,
dopuść do dziureczki.
Z radością się z tobą puszczę
i solennie spuszczę,
a jednooki pociśnie,
aż z brzoskwinki tryśnie.

Lubię Cię Marku

maszkar :
Lubię?
Cóż znaczy "lubię"?
Wyznanie nieśmiałe,
czy raczej bastuj acan,
bo przeginasz pałę?
Przegiąłbym ją na Tobie
aż na krzyża stronę,
lecz "lubię" skronie stroi
w ciernistą koronę.

Cóż znaczy lubię?
Że z przyjemnością czytam wszystkie Twoje słowa,że prowadzisz ze mną konwersację, że swoim zachowaniem potrafisz mnie rozśmieszyć i wzbudzić podziw,no i że w ogóle jesteś.

maszkar :
To było pytanie retoryczne,
bo odpowiedź znam z dawna,
nie będzie lirycznie.
Lecz lubię się podroczyć,
to się z Tobą droczę,
a kiedy się spotkamy,
do ust Ci doskoczę.

Do ust mi doskoczysz?
Tylko z czym mój miły.
Zresztą to nieważne 
Byle te przymioty nieogolone były.
Bo ja lubię wąsy
i brody pięknie zapuszczone,
jestem przy nich chętna
pójść na grzeszną stronę.

maszkar :
Z czym doskoczę?
A z czołem do ucałowania.
Lecz dlaczego?
Byś uniknęła schylania.

I znów Twą odpowiedzią 
zostałam zastrzelona,
teraz moje ciało
i dusza ze śmiechu kona.

maszkar :
Nie bądź zastrzelona,
a w ogóle, najlepiej
podczas orgazmu się kona.
Zapraszam na zgon podwójny,
niech w ostatniej pozycji,
włożą nas do piętrowej trumny.

Niech tą trumną będzie łoże
aksamitem posłane
szarżować będziemy do upadłego
aż świt nowy dla nas wstanie.

maszkar :
No tak.
Niech nią dobrze jeszcze trzęsie,
niech się rusza mięso w mięsie,
żeby szybko nie skapciało,
bo tam kości strasznie mało.

Bo nic tak dobrze
ciała w zdrowiu nie trzyma
jak częsty dobry seks i
kieliszek wódki lub wina. 
To najlepsze remedia
na wszelkie dolegliwości,
policzki zarumienią, oddech przyspieszą 
ciała pobudzą do grzeszności.

maszkar :
Grzeszność, rozpusta,
to siedzi w twojej głowie,
czy ktoś wpycha Ci w usta?

Tych słów nikt mi nie wpycha
w mych ustach czerwone podwoje.
Ani w głowie mi to nie siedzi,
jak w bibliotece zwoje.
To się samo rozpala,
jak ognisko z iskierki,
gdy tak prowadzimy ze sobą
te słowne przepychanki i gierki.

maszkar :
Przepychanki?
Chyba popychanki,
bo popychamy pierdoły,
twoja popycha Cię w alkierzu,
ja swoją popycham w stołowym.

Aż taka rozbieżność 
jest między nami?
Brak treści soczystych,
spójności między czynami?
Spotkajmy się zatem 
gdzieś w jednym miejscu
na przedpokoju
bądź innym przejściu.
I pójdźmy tam razem
gdzie nie będzie nudy,
popchnijmy się do czynów
przyjemnych, bez ułudy.

maszkar :
Między mężczyzną i kobietą musi być rozbieżność,
by ucztą czynić właściwą im zbieżność.
"Chodzi mi o to, aby język giętki"
Wylizał "wszystko, co pomyśli głowa.
A czasem był jak piorun jasny, prędki",
wzmagał rozkosze, gdy będziesz gotowa,
skuteczny, "piękny jak aniołów mowa...
Aby przeleciał wszystko", co dyskretnie chowasz
i zamiast pleść, seplenić o mnóstwie atrakcji,
był cięty, czuły, i skory do akcji.

W cudzysłowie wykorzystałem słowa Juliusza Słowackiego.

Karty na stół jasno wyłożyłeś,
więc i ja nie będę dłużna,
odsłaniam swe kobiece zakamarki 
chcę być oddana ci usłużna.
Oddaję pod twój język zwinny,
giętka szyję, piersi dojrzałe
by od twych pieszczot
były czerwone i nabrzmiałe.
Rozchylam uda drżące i ciepłe
oddaje ci wargi, słodkie, pachnące
to z nich dla ciebie wypływają soki
lepkie, soczyste, gorące.

maszkar :
Dla mnie się sączy Twa cudna ambrozja? 
Czy namiętność twą zżarła zmysłowa korozja?
Dla mnie musi wychlusnąć wezbranym gejzerem.
Mam być wprawnym kochankiem, czy też zwykłym zerem?
Chlusnąć w twarz i na włosy, zalać tors, posłanie.
Teraz mój czas, by twoje wargi dały szczytowanie.
Delikatnie, głęboko, aby rozkosz zwieńczyć,
bym wytryskiem w twe usta mógł Ci się odwdzięczyć.
Kolana rozmiękczone, łono rozedrgane,
pośladki, brzuch jak z waty i wszystko nabrzmiałe.
Zdołasz dojść do łazienki? Może Ci pomogę,
zamiast przy ścianie, podaj dłoń i w drogę.
I znów, na powrót, jeszcze, teraz Ty zaczynasz,
już ustami swoimi mego członka spinasz...
Nazbyt to śmiałe? Masz takie wrażenie?
Wystarczy wczuć się w siebie, no i doświadczenie.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz