Blog nie dla wrażliwców, zawiera gorszące treści, rozum ich nie ogarnia, sedno się w dupie mieści.
niedziela, 9 listopada 2014
Heinigówna - z opowiadań mojej babci
Kościół, cerkiew i bóżnica,
trzy narody, kręte dzieje,
i miasteczko, i przyjaźnie,
dziejów wiatr zza winkla wieje.
Trzy dziewczyny, Ukrainka
razem z Polką i Żydówką,
przedwojenne multikulti,
raczyć chciały się zbożówką.
Chętnie czas spędzały wspólnie,
przyjaźń ta ze szkolnej ławy,
spacerując, cedząc kawę,
z przyjemnością plotkowały.
Podczas jakiejś pogawędki,
Ryfka swe wylewa żale:
„Chłopcy ładnie was wołają,
a ja, ja... ja to krochmalę.
Charyszówna, to od Charysz,
Zuba Mania to Zubówna,
a ja się nazywam Heinig,
To jak będzie? Heinigówna?!”
Inne teraz są widoki,
inne nieba i Nadwórna,
inni ludzie, inne sprawy.
Czy nas muszą dzielić gówna?
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz